Rozdział 9 "Niemiłe spotkanie"

- Kochanie, czas wstawać.- pochyliłam się nad Harrym i jeździłam nosem po jego policzku.
- Mag, jeszcze chwile.
- Nie ma mowy. Wstajemy!- jasne, jeszcze chwilkę. U niego chwilka to jak godzina.
Fryzura Madie <3
- Kotek, proszę.- położył się na mnie, wtulając w zagłębienie po między szyją a ramieniem. Objęła go ramionami.
- Nie. Hazz ja też cię proszę.
- Ale ja ciebie bardziej.- po chwili zaczął składać pocałunki na moim ramieniu na co zachichotałam.
- Styles, do jasnej cholery. Jest 7:00 a na 8:00 mamy do szkoły!- nie reagował. Po wielu zmaganiach udało mi się go zrzucić z siebie.
- Idę pod prysznic. Przychodzę i masz być gotowy.- nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w stronę łazienki. Po szybkim kontakcie z wodą, przebrałam się w ciuchy, które spakowałam                                                      
Ubrałam na siebie dość krótkie spodenki z wysokim stanem, czarną, krótką bluzkę, sięgającą trochę poniżej piersi, różowe koturny. Na szyi miałam naszyjnik, który dostałam od Harrego na święta (zawsze go noszę) i mój szczęśliwy pierścionek. Włosy spięłam w elegancki kok nieład,swoją drogą, moje włosy są o wiele dłuższe, sięgają mi do tyłka z czego się cieszę. Gotowa i zadowolona z efektu wyszłam z pomieszczenia i kierowałam się do pokoju loczka. Zielonooki był ubrany w czarny, obcisły t-shirt, rurki i trampki. Wyglądał nieziemsko, jak zawsze. Bóg. Mój bóg.


Po zjedzeniu śniadania zaczęliśmy się zbierać do szkoły. Dzięki mnie się nie spóźniliśmy, ponieważ pan cholerny Styles musiał godzinami układać włosy. Kiedyś go uduszę. Stoję właśnie oparta o jego samochód. Jest godzina 9:30 i mamy 30-minutową przerwę na lunch, a że jest piękna pogoda wszyscy siedzą na dworze. Harry gada z chłopakami  a ja z dziewczynami. W sumie wszyscy i tak gadają ze sobą.
- Ślicznie wyglądasz czika.- skomentowała Pezz po czym puściła mi oczko na co się uśmiechnęłam. Oparłam się na rękach, założyłam nogę na nogę i rozkoszowałam się słońcem, Pogoda jak na Londyn i do tego styczeń była wymarzona. Nagle Harry odwrócił się w moją stronę i staną pomiędzy moimi nogami.
- Mag, jak było wczoraj wieczorem? Głośno krzyczałaś?- oczywiście nie kto inny jak pan zawsze mnie wkurwiający Tomlinson.
- Zamknij się Tommo, bo będziesz wąchał kwiatki od spodu.- myślał, że żartowałam.
- Pff...jasne...- udawałam, że wstaję z maski, a on schował się za Zazą.
- Tak też myślałam.
- Ja się wcale nie boję, po prostu chcę uniknąć wszelkich obrażeń.
- Weź się człowieku nie kompromituj.- skomentował Horan, na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Jesteś taka sexowna i podniecasz mnie , gdy jesteś złą.- mruknął mi do ucha loczek.
- Zamknij się.- cmoknęłam go w usta.
- Wyglądasz dzisiaj jak mega sex boma. Twój tyłek tak zajebiście wygląda w tych spodenkach, a ta bluzka cudownie eksponuje twoje piersi...- w tym momencie  cmoknął moje ramię, a ja zarzuciłam ręce na jego kark. Jego usta przeniosły się na moją szyję i dłużej tak zabalowały. Poczułam, że robi mi malinkę, na co odsunęłam się od niego i pogroziłam mu palcem.
- Co?- spytał niby niewinnie.
- Nie tutaj i nie teraz, jasne?- z niechęcią pokiwał głową na znak, że się zgadza.
- Ale chociaż pozwól mi się pocałować.- uśmiechnęłam się na te słowa i przyciągnęłam go do siebie. Pocałunek był namiętny i stanowczy, ale za razem słodki i delikatny. Kocham posmak jego miękkich ust i to uczucie, gdy jego język walczy o dominację z moim. Jego ręce spoczęły na moich piersiach, więc od razu chciałam je zrzucić, ale był za silny.
- Styles, Stone, szkoła to nie miejsce na obściskiwanie się.- oczywiście nasza przemiła woźna musiała wtrącić swoje 3 grosze.
- Może w pani czasach nie, z resztą kto by panią chciał.- odpysknął mu Harry, na co reszta- włącznie ze mną zachichotała.
- Grzeczniej,
- Skończyła pani? Tak? To świetnie.- po tych słowach odwrócił się z powrotem w moją stronę.- Na czym my to...? A tak, pamiętam.- zaśmiałam się na te słowa i powróciliśmy do poprzedniej czynności, która KTOŚ nam przerwał. Dźwięk dzwonka oznajmił nam, ze pora iść na lekcje.
- Zobaczymy się później.- powiedziałam do Hazzy.
- Oczywiście, pa mała.- dałam mu buziaka w policzek i odwróciłam się w stronę dziewczyn, gdy odchodziłam mój chłopak uszczypnął mnie w tyłek, na co zmroziłam go spojrzeniem, a on się tylko uśmiechnął ukazując dołeczki. Dogoniłam dziewczyny i gdy byłyśmy zaledwie parę kroków od wejścia do szkoły usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Mag!- odwróciłam się, a to był nie kto inny jak lokowaty, posłał mi buziaka a ja jemu pokazałam fucka.(środkowy palec) i weszłam z płcią żeńską do budynku.

*Oczami Harrego*
- Tomlinson, grabisz sobie!- zwróciłem się do przyjaciel, gdy moja księżniczka weszła już do szkoły.
- Ale co ja takiego robię?
- Gapiłeś się na jej tyłek. Ona jest moja, nie zapominaj o tym.
- Wyluzuj, Hazza. Nie moja wina, że masz taką sexowną dziewczynę, ale poza mną to i tak wszyscy się gapią. Jest ostra i ładna. Każdy o takiej marzy, a że jest z tobą to innym pozostają tylko marzenia, nic więcej. My się przyjaźnimy, a skoro jesteśmy przy tym temacie to ona nawet na mnie nie spojrzy. Jest wpatrzona w ciebie jak w obrazek, nie ma szans, żeby się odkochała.
- Dokładnie, z resztą ty w nią też, prawda?- tym razem Liam.
- Oczywiście, kocham ją, jest moim oczkiem w głowie.- uśmiechnąłem się na myśl o niej.
- Chłopaki, nie wiem czy to ważne, ale powinniśmy już iść na lekcje bo babka od chemii nie da nam spokoju.- zgodziliśmy się z Li i poszliśmy śladami dziewczyn.

*Oczami Madie*
- Panny Stone, spóźnione.- jak ja nienawidzę tej jędzy Costet.
- Przynajmniej te 2 minuty krócej będę znosić pani widok.
- Nie pozwalaj sobie młoda damo.-
- Zamknij się jędzo.- czasami mogłabym się ugryźć w ten jęzor, ale co ja poradzę, że tak bardzo nie lubię historycy (tak nazywamy babkę od histy)
- Coś ty powiedziała?
- To co słyszałaś, a może raczej nie słyszałaś. Pewnie na starość już ogłuchłaś.- Costet cisnęła we mnie gromkim spojrzeniem.
- Tego już za wiele. Idziesz do dyrektora.
- Proszę bardzo, nawet teraz, oby tylko nie musieć oglądać twojej starej i pomarszczonej gęby.- wskazała ręką na drzwi, a ja na odchodne wystawiła jej to samo co Hazzie. Wściekła i cholernie nabuzowana szłam korytarzem do gabinetu dyrektora. Po wejściu do sekretariatu, pani jakaś tam oznajmiła mi, że dyrektor już na mnie czeka. Cudownie kurwa! Zapukałam w ciemne, drewniane drzwi.
- Proszę.- już trochę spokojniejsza weszłam do środka.
- W czym mogę pomóc?
- Pani Costet mnie przysłała.- odowiedziałam, a on spojrzał na mnie. W pierwszej chwili, myślałam, że to żart, ale on tu siedział na serio.- Pan Brown? Tu robi?
- Witaj Madi, jestem nowym dyrektorem. Nie wiedziałaś?- pokręciłam przecząco głową.- To już wiesz, ale zastanawia mnie co musiałaś zrobić, że pani Costet przysłała cię aż do mnie.- rozluźniłam się ana jego słowa i byłam szczęśliwa, że to znajomy mojego taty tu pracuje.
- Wie pan jak to jest z nauczycielami. Powiedziałam parę słów za dużo. Ja po prostu nienawidzę historii, a  jeszcze bardziej babki od niej. Czasami mam wrażenie, że specjalnie nam tak dużo zadaje i każe się uczyć, bo nas nie lubi, ale ja tak myślę o każdym nauczycielu więc, to pewnie moje wymysły. Pewnie teraz dostanę naganę, prawda?
- Nie, nie będę cię karał. Rozumiem twoją złość, tylko następnym razem ugryź się w język i nie wchodź z nią w dyskusje. Taka rada na przyszłość.
- Dziękuję panu.
- Nie ma za co, ale chcę coś w zamian.- zmarszczyłam brwi w zdziwieniu.- Nie bój się, to nic strasznego. Chc ę po prostu, żebyś mi trochę opowiedziała o uczniach. Wiesz, kto jest popularny, kto nie i tak dalej. Nie znam tych dzieciaków, więc nie wiem.
- Jasne, nie ma sprawy. A więc, najbardziej popularni są ci z 2A, Styles, Tomlinson, Malik, Payne i Horan, i oni są w drużynie koszykarskiej. Później są cherleaderki, do których należę. Przewodniczącą ich jest panna Edwards z 2C. Przewodniczący szkoły to taka świnia, że normalnie nie mogę, ale dobrze pełni tę rolę. Co do par, to ja chodzę ze Stylese, Edwards z Malikiem, moje bliźniaczka z Luckiem z naszej klasy i na razie to wszystko. A i niech pan uważa na panią Brach, to ta najstarsza woźna, czasami potrafi być nie miła, ale tak to jest spoko.- puściłam mu oczko. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy, gdy zadzwonił dzwonek.
- Dziękuję za nowinki i następnym razem uważaj.
- Oczywiście. Do widzenia.- po opuszczeniu gabinetu dyra spotkałam dziewczyny na korytarzu i zaczęłam im opowiadać tą całą sytuację. Nie mogły pozbierać szczen z podłogi.
- No serio, ale mam szczęście. O jest serio sympatyczny i w porządku.
- No mam nadzieję. Madie, jutro trening. Nie zapomnij, bo za 2 tygodnie mamy mistrzostwa.
- Jasne, nie zapomnę.- razem ruszyłyśmy do stołówki, ponieważ, było jakieś zebranie klas 1 czy coś.

*Jakiś czas później*
- No gdzie on jest?!- Pezz chodzi cała w nerwach i szuka po całej szkole Malika.
- Uspokój się. Przecież nie zginął.- w tym momencie dostałam smsa od....Harrego.

Nie odpisałam mu już.
- Chodź, idziemy na boisko.- pociągnęłam blondynkę we wskazane mi miejsce
- Ale po co?
- Nie wiem, Hazza kazał mi tam przyleźć.- nic już nie mówiła, tylko zrobiła to co ja. Po chwilo byłyśmy już na miejscu. Swoją drogą, nasze boisko jest ogromne. Znajduje się tu orlik do nożnej, obok jest do kosza, a w około tego wszystkiego jest bieżnia. Z boku znajduje się boisko do siaty i palanta. To gigant, tak jak mówiłam. Wzrokiem szukałam loczka, gdy go znalazłam pobiegłam w jego stronę.
- Hej.- cmoknął mnie w usta.
- Cześć. Po co miałam tu przyjść?
- Bo robimy ćwiczenia na rozgrzewkę, a mi się nie chce, więc potrzebuję motywacji.
- Aha, a po co ci ja?
- Jesteś moją motywacją. Połóż się na ziemi.
- Co?
- Połóż się na ziemi. Proszę.- wykonałam jego prośbę. Po chwili on zawisł nade mną. 
- Co ty robisz?
- Ja? Pompki, a ty mnie motywujesz.- nagle zaczął wykonywać ćwiczenie, co mi się spodobało, nie powiem.

- 98,99,100.- na ostatniej pompce przedłużył pocałunek.
- Harry, opanuj się. Jesteśmy w szkole.
- Jak nie mogę?
- Musisz.
- Jesteś zbyt sexowna.- jeszcze raz mnie pocałował, po czym pomógł się podnieść.
- Wszyscy proszę o uwagę.- przez megafon rozbrzmiał głos dyra- W naszej szkole jest nowy uczeń. Nazywa się Ted Higins i będzie chodził do 3E. Serdecznie powitajcie nowego ucznia.- Higins, Higins...coś mi to mówi, ale nie pamięt...
- Ted?! Co ty tu robisz?
- O, panna Stone we własnej osobie.- zaczął iść w naszym kierunku, na co Harry przyciągnął mnie do siebie.
- Co ty tu do cholery robisz?!- wydarłam się na niego/
- Grzeczniej suko.- złapał mnie za policzki. Jednak lok szybko zareagował i odciągnął go ode mnie.
- Jeszcze raz jej dotkniesz, to nie żyjesz, rozumiesz?!- chyba mu nerwy puściły, bo złapał go za koszulkę i widziałam, ze chce do uderzyć, ale się powstrzymuje.
- Harry odpuść.- próbowałam go jakoś przekonać, żeby go zostawił, ale nic nie wskurałam.
- No widzę, że się nieźle ustawiłaś. Pewnie wszystkim już dałaś co?- tym razem przegiął. Harry nie wytrzymał i zaczął go okładać pięściami. Ja znieruchomiałam, zamurowało mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Nagle obok nas zebrał się tłumek ludzi. W nim zauważyłam Malika i resztę chłopaków, którzy próbowali odciągnął zielonookiego od Teda. Pomału zaczynałam się bać, ponieważ oczy mojego chłopaka momentalnie pociemniały. To już nie były zielone głębokie tęczówki, tylko zimne, czarne, pełne złości i nienawiści oczy.
- Styles do cholery, zostaw go! Madie się boi!- po tych słowach Zayna, Harry momentalnie oderwał się od chłopaka i podszedł w moim kierunku, po czym mocno mnie przytulił. Ted poszedł do pielęgniarki, a my mieliśmy stawić się u dyrektora, ale chłopak nie chciał żadnej zadymy, więc powiedział, że daruje Harremu. Obeszło się bez większych szkód. Trener poszedł z Higind=sem obejrzeć rany, a my zostaliśmy sami,
- Wszystko ok?- spytał zatroskanym głosem, a jego oczy znowu były normalne.
- Tak, już tak.- wtuliłam się w tors chłopaka, a on objął mnie ramionami.
- Magguś, kto to jest?- to pytanie mnie zatkało. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Pewnie prawdę.
- On...Harry to jest...ok, opowiem ci wszystko od początku...Ted to...



Ok kochani, powracam w wielkim stylu z rozdziałem. Wiem, że już dawno nic nie wstawiałam, więc postanowiłam to zmienić. Mam nadzieję, że się spodobało. I w ramach tego, że są ferie proszę was o...       10 KOMENTARZY=ROZDZIAŁ
Ps. w zakładce "występują" znajdziecie Teda. ;)
Ban shee:*













Komentarze

  1. Genialny rozdzial czekam na nastepny .

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio
    W takim momencie
    Bosz
    Cudowny ten rozdział
    Pompki były najlepsze:*
    Heh
    Cudowny
    Jak Hazz ją broni:D
    Śliczności
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuudowny!
    No rozdział w wielkim stylu, jak zawsze zresztą.
    Jak ja bym chciała być taką motywacją dla jakiegoś chłopaka :D ale no niestety.. ;(
    I o jejku.. jestem meeega ciekawa kim jest ten słynny Ted, pewnie jakiś ktosiek, który się nad nią znęcał, albo... nie wiem.. czekam na kolejjny z niecierpliwością!
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cb i to opowiadanie
    Patrycja :D

    OdpowiedzUsuń
  6. jeeju *.* świetny rozdział... czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. boski rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej. Chwili żadam kolejnego rozdziału!
    Nie no dobra.
    Po prostu świetny rozdział.
    Harry taki Bad!!!
    Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prolog

Rozdział 4 "Tak bezpiecznie"

Rozdział 19