Rozdział 13
Usłyszałam za sobą pogwizdywanie i jak się nie myliłam był to ten wkurwiający zawodnik nożnej.
- Tylko się nie pieprzcie na stołówce.- jak on mnie denerwuje! Myślałam, że uduszę go na miejscu
- Posłuchaj ty...jak ci tam...
- Max.- przerwał mi. Ze złośliwym uśmieszkiem na ustach kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Nie ważne, albo dobrowolnie się zamkniesz, albo ci pomogę, ale będzie bolało.
- Uu...ostra. Lubię takie!- czy on mnie podrywa?
- Serio? Och, to super, życzę powodzenia w poszukiwaniach, ale nie bierz mnie pod uwagę, ponieważ a) jestem zajęta i b) jesteś wkurwiający do bólu.
- Stary, pojechała ci.- skomentował Lou, a ten cały Max "ofuczył się", ponieważ naruszyłam jego ego.
- Panno Stone, mam dla pani propozycję nie do odrzucenia.
- Tak? A więc słucham pana, panie Styles.- wypowiedź Harrego przerwał mój telefon.- Przepraszam an chwilę.
- No co jest Ash?...Co?!...Gdzie?!...Ok, już idę, muszę to zobaczyć!- gwałtownie wstałam z kolan lokowatego.
- Chodź!
- Ale gdzie...
- Nic nie mów, tylko chodź!- złapałam go za rękę i ciągnęłam za sobą tak aż do głównego korytarza.
- Dyro nakrył Victorie jak bzykała się w kiblu z jakimś kujonem w kiblu, dlatego musimy to zobaczyć.- po chwili byliśmy na miejscu.
- Proszę się rozejść, to nie przedstawienie- pan Brown próbował rozgonić towarzystwo, ale wszyscy pękali ze śmiechu. Zawstydzony pierwszak i zażenowana blondyna powoli opuszczali pomieszczenie.
- Patrzcie, nasza barbie wreszcie znalazła Kena.- nie mogłam przestać się śmiać, a po moim komentarzu cała szkoła była rozbawiona.
- Przymknij się suko. I z czego się tak śmiejecie debile?!
- Z ciebie. Tak się wywyrzszałaś, że dla ciebie sami z górnej półki a tu, proszę pierwszy, lepszy kujon. Aż tak jesteś niewyrzyta?
- Jeszcze się zemszczę szmato!- warknęła w moją stronę i chciała mnie uderzyć, ale ktoś jej w tym przeszkodził.
- Tylko spróbuj ją tknąć, a porzałujesz! I nie będę patrzył na to, że jesteś dziewczyną.- Hary posłał jej groźbę.
- Możesz mieć sto razy lepsze od niej, na przykład...
- Ciebie?
- Tak.- w tej chwili zielonooki roześmiał się.
- Madelien jest od ciebie lepsza na karzdym kroku. I dobrze ci radzę, trzymaj się od niej z daleka.- po czym objął mnie ramieniem, a jego dłoń wylądowała na moim tyłku, co bardzo mi się podobało i ruszyliśmy ku wyjściu, ponieważ mamy przerwę, a jest dość ciepło na dworze. Poszliśmy za budynek w "nasze" miejsce.
- Już to mówiłam, ale nie trawię tej laski!- gotowało się we mnie. Nie wiem dlaczego, ale już na samym początku mi nie podchodziła.
- Wszystkiego się po niej spodziewałam, ale to...- po raz kolejny dzisiejszego dnia wybuchłam śmiechem.
- Musimy porozmawiać.- oznajmił stanowczo Hazz, a jego mina wyrażała tylko jedno- powagę.
- Wiem.- nie zdobyłam się na nic więcej. Niech on zacznie.
- Mam już stu procentową pewność, że nie pieprzyliście się w kiblu. Przemyślałem sobie to wszystko i podsumowując stwierdzam, że jesteś dla mnie na prawdę ważna i nie pozwolę ci odejść.- chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, dlatego też złączyłam nasze usta w soczystym pocałunku, który odwzajemił. Całowaliśmy się delikatnie jeszcze pare chwil. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
- Cieszę się, że wreszcie zmądrzałeś kotku. A teraz możemy już iść.- złaczyłam nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę szkoły.
- Styles, mamy do pogadania.- gdy tylko się odwróciliśmy, zobaczyłam kogoś kogo nie chciałam widzieć.
- Tylko się nie pieprzcie na stołówce.- jak on mnie denerwuje! Myślałam, że uduszę go na miejscu
- Posłuchaj ty...jak ci tam...
- Max.- przerwał mi. Ze złośliwym uśmieszkiem na ustach kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Nie ważne, albo dobrowolnie się zamkniesz, albo ci pomogę, ale będzie bolało.
- Uu...ostra. Lubię takie!- czy on mnie podrywa?
- Serio? Och, to super, życzę powodzenia w poszukiwaniach, ale nie bierz mnie pod uwagę, ponieważ a) jestem zajęta i b) jesteś wkurwiający do bólu.
- Stary, pojechała ci.- skomentował Lou, a ten cały Max "ofuczył się", ponieważ naruszyłam jego ego.
- Panno Stone, mam dla pani propozycję nie do odrzucenia.
- Tak? A więc słucham pana, panie Styles.- wypowiedź Harrego przerwał mój telefon.- Przepraszam an chwilę.
- No co jest Ash?...Co?!...Gdzie?!...Ok, już idę, muszę to zobaczyć!- gwałtownie wstałam z kolan lokowatego.
- Chodź!
- Ale gdzie...
- Nic nie mów, tylko chodź!- złapałam go za rękę i ciągnęłam za sobą tak aż do głównego korytarza.
- Dyro nakrył Victorie jak bzykała się w kiblu z jakimś kujonem w kiblu, dlatego musimy to zobaczyć.- po chwili byliśmy na miejscu.
- Proszę się rozejść, to nie przedstawienie- pan Brown próbował rozgonić towarzystwo, ale wszyscy pękali ze śmiechu. Zawstydzony pierwszak i zażenowana blondyna powoli opuszczali pomieszczenie.
- Patrzcie, nasza barbie wreszcie znalazła Kena.- nie mogłam przestać się śmiać, a po moim komentarzu cała szkoła była rozbawiona.
- Przymknij się suko. I z czego się tak śmiejecie debile?!
- Z ciebie. Tak się wywyrzszałaś, że dla ciebie sami z górnej półki a tu, proszę pierwszy, lepszy kujon. Aż tak jesteś niewyrzyta?
- Jeszcze się zemszczę szmato!- warknęła w moją stronę i chciała mnie uderzyć, ale ktoś jej w tym przeszkodził.
- Tylko spróbuj ją tknąć, a porzałujesz! I nie będę patrzył na to, że jesteś dziewczyną.- Hary posłał jej groźbę.
- Możesz mieć sto razy lepsze od niej, na przykład...
- Ciebie?
- Tak.- w tej chwili zielonooki roześmiał się.
- Madelien jest od ciebie lepsza na karzdym kroku. I dobrze ci radzę, trzymaj się od niej z daleka.- po czym objął mnie ramieniem, a jego dłoń wylądowała na moim tyłku, co bardzo mi się podobało i ruszyliśmy ku wyjściu, ponieważ mamy przerwę, a jest dość ciepło na dworze. Poszliśmy za budynek w "nasze" miejsce.
- Już to mówiłam, ale nie trawię tej laski!- gotowało się we mnie. Nie wiem dlaczego, ale już na samym początku mi nie podchodziła.
- Wszystkiego się po niej spodziewałam, ale to...- po raz kolejny dzisiejszego dnia wybuchłam śmiechem.
- Musimy porozmawiać.- oznajmił stanowczo Hazz, a jego mina wyrażała tylko jedno- powagę.
- Wiem.- nie zdobyłam się na nic więcej. Niech on zacznie.
- Mam już stu procentową pewność, że nie pieprzyliście się w kiblu. Przemyślałem sobie to wszystko i podsumowując stwierdzam, że jesteś dla mnie na prawdę ważna i nie pozwolę ci odejść.- chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, dlatego też złączyłam nasze usta w soczystym pocałunku, który odwzajemił. Całowaliśmy się delikatnie jeszcze pare chwil. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.
- Cieszę się, że wreszcie zmądrzałeś kotku. A teraz możemy już iść.- złaczyłam nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę szkoły.
- Styles, mamy do pogadania.- gdy tylko się odwróciliśmy, zobaczyłam kogoś kogo nie chciałam widzieć.
Ban shee:*
Genialny rozdzial czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńCudo *_*
OdpowiedzUsuńKocham <3
*-* boskie
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!!!!!!!!♡♥♥♡♥♡♥♥♡♥♡
OdpowiedzUsuń