Rozdział 7 "Poranek"
DZIĘKUJĘ ZA TYLE WSPANIAŁYCH KOMENTARZY!!!! <3 <3 <3 <3 <3
Taki błogi sen - był. Poczułam pocałunki składane na moim policzku. Na początku nie za bardzo pamiętałam co się wczoraj stało, ale silne ramiona zaplecione wokół mojej talii przypomniały każdy szczegół. Ja-Harry-wigilia-wspólnie spędzona noc.
- Dzień dobry.- przywitał się pomiędzy pocałunkami.
- Hej. Jeszcze ci mało?
- Mhy....- w odpowiedzi zamruczał.
- Wyspałaś się?
- Jak nigdy.- popchnęłam go tak, aby leżał na plecach po to abym mogła położyć głowę na jego torsie. Otulił mnie ramionami i już nic nie trzeba było mówić. Rozumiemy się bez słów. Ale oczywiście zawsze musi być coś, co zepsuję tą magiczną chwilę- mój dzwoniący telefon. Jęknęłam z niezadowoleniem i podniosłam się do pozycji siedzącej. Sięgnęłam na kanapę po komórkę (nadal znajdujemy się na dywanie w salonie). Spojrzałam na wyświetlacz, aby sprawdzić kto się stęsknił. Nie powiem, zdziwiłam się.
- Halo?
- Cześć.- gdy usłyszałam radosny głos mojej siostry odetchnęłam z ulgą.- Obudziłam cię?
- Nie! Nie spałam.
- Uf, to dobrze bo wiem, że lubisz dłużej pospać. Stwierdziłam, że o 12 już nie będziesz przytulać łóżka.- podłogi, ale to taki szczegół.
- Coś się stało?
- Oczywiście, że nie. Po prostu mam dość ciotki Theresy, która bez przerwy tłumaczy mi, że powinnam uprawiać bezpieczny sex i że ty pewnie to robisz.- może nie powinnam, ale zaniosłam się śmiechem. Tsa...ciotka zawsze ma dobre przeczucie. Wyczerpana i rozbawiona z powrotem opadłam na poduszkę.
- Dlaczego się śmiejesz?
- Nie ważne.
- Gadaj!
- No nic, a z resztą. Sama zobaczysz.
- Co zrobiłaś?
- Wydaje mi się, że jak dotąd podjęłam najlepszą decyzję możliwa do podjęcia.- przy tej wypowiedzi spojrzałam na Harrego, który przypatrywał mi się z ciekawością. Wypowiedziałam w jego stronę bez głośne później ci powiem.
- O czym ty do cholery mówisz?
- Nie dramatyzuj. Przekonasz się. Muszę lecieć, pa.- na serio chciałam zakończyć tą rozmowę.
- I tak zadzwonię.- rozłączyłam się.
~koniec rozmowy~
Zaspana wtuliłam głowę w zgłębienie pomiędzy szyją a ramieniem Harrego.
- Ciara?
- Yhy...
- Mówiła coś ciekawego?
- Mhm...
- Co takiego?
- Że ciotka daje jej wykład na temat bezpiecznego sex. Wspomniała także, że pewnie ja teraz go uprawiam.- zielonooki zgapił moją reakcję i tak samo wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Czekaj czekaj...dlaczego twoja ciotka zasugerowała coś takiego?- o cholera.
- Nie wiem...-ok, gra na zwłokę.
- Mag, nie kłam!
- Na prawdę nie wi...
- Powiedziałem nie kłam!- historia chyba lubi się powtarzać.
- Proszę cię nie krzycz.
- Dlaczego to zasugerowała?!- nie wytrzymałam i się rozpłakałam.
- Błagam cię, nie krzycz na mnie.- co innego jak się kłócimy niż ona się na mnie wydziera bez powodu. Podniosłam się z podłogi i (całkiem naga) pobiegłam do łazienki. Czemu on mi to robi?
Nie wiem ile już tu siedzę, ale nie mogłam wyjść do puki się nie uspokoiłam. Harry dobijał się nie ustanie do drzwi, ale nie zamierzam go wpuszczać. Ogarnęłam włosy i twarz, po czym opuściłam pomieszczenie. Po drodze zaszłam do mojego pokoju, przebrałam się i byłam gotowa wyrzucić go z domu. Po zejściu na dół zauważyłam, że salon jest posprzątany, a nasze ciuchy nie walają się wszędzie. Postanowiłam zajrzeć do kuchni. Ten dupek stał przy blacie i doprawiał śniadanie. Nie ważne, że rurki, które miał na sobie tak doskonale opinały jego nogi i jego tyłek wyglądał w nich tak cudownie. Nie ważne, że koszulka, którą założył była dopasowana i podkreślała jego klatkę i ramiona. To dupek, sexowny, ale dupek.
- Mag, postanowiłem zrobić śniadanie, skar...
- Doskonale, a teraz wypierdalaj.
- Madie?
- Wypierdalaj! Nie chcę cię widzieć!- ruszył w moją stronę, a mi do oczu zaczęły napływać łzy.
- Kochanie, ja...
- Nie chcę tego słuchać, tak zawsze jest. Rozumiesz? Zawsze!- przytulił mnie do siebie, próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Po kilku próbach postanowiłam jednak zrezygnować ze sprzeciwu i oddać pieszczotę. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale potrzebowałam tego.
- Magie, tak strasznie cię przepraszam. Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Ja po prostu...gdy pomyślałem sobie, że uprawiałaś sex z jakimś dupkiem, to mnie cholera wzięła.
- Nie musiałeś się wydzierać. Wierz dobrze, że jestem po przejściach...Ciotce chodziło o to, że lubie sex, nie powiem. W poprzednich związkach troch...- nie dane mi było skończyć. Ujął moją twarz w dłonie i złączył nasze usta.
- Wybaczysz mi?
- Zastanowię się...- znowu złożył na moich ustach pocałunek.
- A teraz?
- Teraz chyba tak.- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
Posprzątałam po śniadaniu i nie wiem, co będę robiła, poprawka my będziemy robili.
- Kocie!- loczek krzyknął z salonu
- Czego?- ruszyłam w jego stronę, po czym usiadłam mu na kolana.
- Co powiesz na spacer?
- Musimy?- jęknęłam z niezadowoleniem.
- Yhy...
- Nie chce mi się.
- Kocie, no proszę...
- Nie dasz mi spokoju, prawda?
- Skąd wiedziałaś?- może to wcale nie jest taki zły pomysł? Spacer dobrze mi zrobi. Założyłam moje rude emu (buty jak na stylizacji), wzięłam parkę i jak najgrubszy komin.
- Gotowa?
- Tak, tylko wezmę telefon.- po chwili, byliśmy już dwie przecznice dalej od mojego domu.
- Gdzie idziemy?
- A gdzie byś chciała iść?
- Tam gdzie ty.- cmoknął w usta. Przed dłuższy czas spacerowaliśmy w ciszy. Nie potrzebowaliśmy rozmowy, wystarczyła nam swoja obecność. Jednak, od dłuższego czasu dręczy mnie jedno pytanie.
- Powiemy im?
-...
- Harry! Hallo. Słuchasz mnie?
- Co? Oh, przepraszam. Zamyśliłem się.
- A o czym tak rozmyślasz?- czy mi się przewidziało, czy on się zmieszał?
- Nic ważnego. To co mówiłaś?
- No dobrze. Zapytałam, czy m mówimy.
- A chcesz, bo ja myślę, że sami się domyślą. Nie zamierzam się ukrywać.- i kolejny raz dzisiejszego dnia mnie pocałował. Pomału przyzwyczajam się do jego warg. Są takie pełne, wiśniowe, idealne.
Ok,Harry zaprowadził mnie do jakiegoś domu. Przypuszczam, że tu mieszka, ale...ta chata jest ogromna.
Taki błogi sen - był. Poczułam pocałunki składane na moim policzku. Na początku nie za bardzo pamiętałam co się wczoraj stało, ale silne ramiona zaplecione wokół mojej talii przypomniały każdy szczegół. Ja-Harry-wigilia-wspólnie spędzona noc.
- Dzień dobry.- przywitał się pomiędzy pocałunkami.
- Hej. Jeszcze ci mało?
- Mhy....- w odpowiedzi zamruczał.
- Wyspałaś się?
- Jak nigdy.- popchnęłam go tak, aby leżał na plecach po to abym mogła położyć głowę na jego torsie. Otulił mnie ramionami i już nic nie trzeba było mówić. Rozumiemy się bez słów. Ale oczywiście zawsze musi być coś, co zepsuję tą magiczną chwilę- mój dzwoniący telefon. Jęknęłam z niezadowoleniem i podniosłam się do pozycji siedzącej. Sięgnęłam na kanapę po komórkę (nadal znajdujemy się na dywanie w salonie). Spojrzałam na wyświetlacz, aby sprawdzić kto się stęsknił. Nie powiem, zdziwiłam się.
- Halo?
- Cześć.- gdy usłyszałam radosny głos mojej siostry odetchnęłam z ulgą.- Obudziłam cię?
- Nie! Nie spałam.
- Uf, to dobrze bo wiem, że lubisz dłużej pospać. Stwierdziłam, że o 12 już nie będziesz przytulać łóżka.- podłogi, ale to taki szczegół.
- Coś się stało?
- Oczywiście, że nie. Po prostu mam dość ciotki Theresy, która bez przerwy tłumaczy mi, że powinnam uprawiać bezpieczny sex i że ty pewnie to robisz.- może nie powinnam, ale zaniosłam się śmiechem. Tsa...ciotka zawsze ma dobre przeczucie. Wyczerpana i rozbawiona z powrotem opadłam na poduszkę.
- Dlaczego się śmiejesz?
- Nie ważne.
- Gadaj!
- No nic, a z resztą. Sama zobaczysz.
- Co zrobiłaś?
- Wydaje mi się, że jak dotąd podjęłam najlepszą decyzję możliwa do podjęcia.- przy tej wypowiedzi spojrzałam na Harrego, który przypatrywał mi się z ciekawością. Wypowiedziałam w jego stronę bez głośne później ci powiem.
- O czym ty do cholery mówisz?
- Nie dramatyzuj. Przekonasz się. Muszę lecieć, pa.- na serio chciałam zakończyć tą rozmowę.
- I tak zadzwonię.- rozłączyłam się.
~koniec rozmowy~
Zaspana wtuliłam głowę w zgłębienie pomiędzy szyją a ramieniem Harrego.
- Ciara?
- Yhy...
- Mówiła coś ciekawego?
- Mhm...
- Co takiego?
- Że ciotka daje jej wykład na temat bezpiecznego sex. Wspomniała także, że pewnie ja teraz go uprawiam.- zielonooki zgapił moją reakcję i tak samo wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Czekaj czekaj...dlaczego twoja ciotka zasugerowała coś takiego?- o cholera.
- Nie wiem...-ok, gra na zwłokę.
- Mag, nie kłam!
- Na prawdę nie wi...
- Powiedziałem nie kłam!- historia chyba lubi się powtarzać.
- Proszę cię nie krzycz.
- Dlaczego to zasugerowała?!- nie wytrzymałam i się rozpłakałam.
- Błagam cię, nie krzycz na mnie.- co innego jak się kłócimy niż ona się na mnie wydziera bez powodu. Podniosłam się z podłogi i (całkiem naga) pobiegłam do łazienki. Czemu on mi to robi?
Nie wiem ile już tu siedzę, ale nie mogłam wyjść do puki się nie uspokoiłam. Harry dobijał się nie ustanie do drzwi, ale nie zamierzam go wpuszczać. Ogarnęłam włosy i twarz, po czym opuściłam pomieszczenie. Po drodze zaszłam do mojego pokoju, przebrałam się i byłam gotowa wyrzucić go z domu. Po zejściu na dół zauważyłam, że salon jest posprzątany, a nasze ciuchy nie walają się wszędzie. Postanowiłam zajrzeć do kuchni. Ten dupek stał przy blacie i doprawiał śniadanie. Nie ważne, że rurki, które miał na sobie tak doskonale opinały jego nogi i jego tyłek wyglądał w nich tak cudownie. Nie ważne, że koszulka, którą założył była dopasowana i podkreślała jego klatkę i ramiona. To dupek, sexowny, ale dupek.
- Mag, postanowiłem zrobić śniadanie, skar...
- Doskonale, a teraz wypierdalaj.
- Madie?
- Wypierdalaj! Nie chcę cię widzieć!- ruszył w moją stronę, a mi do oczu zaczęły napływać łzy.
- Kochanie, ja...
- Nie chcę tego słuchać, tak zawsze jest. Rozumiesz? Zawsze!- przytulił mnie do siebie, próbowałam się wyrwać, ale był za silny. Po kilku próbach postanowiłam jednak zrezygnować ze sprzeciwu i oddać pieszczotę. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale potrzebowałam tego.
- Magie, tak strasznie cię przepraszam. Nie chciałem na ciebie krzyczeć. Ja po prostu...gdy pomyślałem sobie, że uprawiałaś sex z jakimś dupkiem, to mnie cholera wzięła.
- Nie musiałeś się wydzierać. Wierz dobrze, że jestem po przejściach...Ciotce chodziło o to, że lubie sex, nie powiem. W poprzednich związkach troch...- nie dane mi było skończyć. Ujął moją twarz w dłonie i złączył nasze usta.
- Wybaczysz mi?
- Zastanowię się...- znowu złożył na moich ustach pocałunek.
- A teraz?
- Teraz chyba tak.- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
Posprzątałam po śniadaniu i nie wiem, co będę robiła, poprawka my będziemy robili.
- Kocie!- loczek krzyknął z salonu
- Czego?- ruszyłam w jego stronę, po czym usiadłam mu na kolana.
- Co powiesz na spacer?
- Musimy?- jęknęłam z niezadowoleniem.
- Yhy...
- Nie chce mi się.

- Nie dasz mi spokoju, prawda?
- Skąd wiedziałaś?- może to wcale nie jest taki zły pomysł? Spacer dobrze mi zrobi. Założyłam moje rude emu (buty jak na stylizacji), wzięłam parkę i jak najgrubszy komin.
- Gotowa?
- Tak, tylko wezmę telefon.- po chwili, byliśmy już dwie przecznice dalej od mojego domu.
- Gdzie idziemy?
- A gdzie byś chciała iść?
- Tam gdzie ty.- cmoknął w usta. Przed dłuższy czas spacerowaliśmy w ciszy. Nie potrzebowaliśmy rozmowy, wystarczyła nam swoja obecność. Jednak, od dłuższego czasu dręczy mnie jedno pytanie.
- Powiemy im?
-...
- Harry! Hallo. Słuchasz mnie?
- Co? Oh, przepraszam. Zamyśliłem się.
- A o czym tak rozmyślasz?- czy mi się przewidziało, czy on się zmieszał?
- Nic ważnego. To co mówiłaś?
- No dobrze. Zapytałam, czy m mówimy.
- A chcesz, bo ja myślę, że sami się domyślą. Nie zamierzam się ukrywać.- i kolejny raz dzisiejszego dnia mnie pocałował. Pomału przyzwyczajam się do jego warg. Są takie pełne, wiśniowe, idealne.
Ok,Harry zaprowadził mnie do jakiegoś domu. Przypuszczam, że tu mieszka, ale...ta chata jest ogromna.
- To twój dom?
- Tak.- moja twarz wykrzywiła się w zdziwieniu i podziwie. Harry, gdy zobaczył moją reakcję zaczął się śmiać. Zaprowadził mnie do środka, a tam było jeszcze piękniej niż na zewnątrz.
Po zapoznaniu się z całą posiadłością, mniej więcej wiedziałam gdzie co jest, jednak najlepiej zapamiętałam pokój Harrego (ciekawe czemu?).Był on nieco większy od mojego, ale nie wiele. Aktualnie to zaglądam do każdego pomieszczenia w poszukiwaniu lokowatego.
- Harry!
- Tu skarbie.- głos dobiegł z kuchni. Przynajmniej zguba się znalazła.
- Ten dom jest jak labirynt.- powiedziałam to wchodząc do mojego ulubionego pomieszczenia, chyba w każdym domu.
- Masz rację. Głodna?
- I to jak. Co tam pichcisz?
- Kolację.
- Ha ha ha- nie śmieszne.
- No nie obrażaj się.
- Przecież się nie obrażam.- odwrócił się do mnie przodem i posadził na stole. Po chwili przyssał się do mojej szyi, chwila, czy on robi mi malinkę?! Na to wygląda.
- Zostaniesz na noc?
- Ale nie mam żadnych rzeczy.
- Będziesz spała w moich, a rano odwiozę cię do domu. To co? Skusisz się?- wypowiadał te słowa pomiędzy pocałunkami.
- Hm...niech się zastanowię...tak.
Po zjedzonym posiłku, przebrałam się w koszulkę Harrego i przyłączyłam się do niego na kanapie.
- Wisz co? Jak tak się na ciebie patrzę, to muszę stwierdzić, że moje ciuchy wyglądają całkiem nieźle na tobie.
- Oh, bo się zarumienię.- oboje zaczęliśmy się śmiać. Zielonooki objął mnie ramieniem i razem oglądaliśmy jakiś film. Tak szczerze to nie za bardzo się na nim skupiałam. Rozmyślałam, jak szybko moje życie ulega zmianom. Nigdy bym nie pomyślała, że tak szybko się zejdziemy, w ogóle bym nie pomyślała, że będziemy razem, a teraz? Muszę przyznać, że trochę obawiam się tego, jak sprawy między nami się potoczą. Wiem, że nie będzie łatwo, oboje uparci i zawzięci, ale wierze, że jakoś nam się uda.Jeszcze bardziej wtuliłam się w mojego chłopaka i pomału zapadałam w sen. Sama nie wiem, kiedy usnęliśmy.
Ban shee:*
czekam na next :D
OdpowiedzUsuńBomba!!! ; D
OdpowiedzUsuńWidzę wena dopisuje ;) uwialbiam twoje blogi !!!
OdpowiedzUsuńja chcę następny rozdział ;) ps. świetny jak każdy
OdpowiedzUsuńBoski rozdzial :) tak jak zawsze
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńTo twoje opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com
na pewno zajrzę :) i dziękuję :*
UsuńCudeńko <3
OdpowiedzUsuńNie byliby sb gdyby się nie pokłócili. Ehs :)
Ale grunt że się godzą! Są słodcy!
Lece dalej!
Buziaki :*
A.