Rozdział 2

       Słowa wypowiedziane przez seniora zmroziły mi krew żyłach. Nie zdążyłam niczego na spokojne przemyśleć, ponieważ kolejny potok informacji trafił we mnie jak tsunami. Myśli zaczęły krążyć w głowie jak opętane, a ja nie potrafiłam ich zatrzymać. Przez moment zapomniałam nawet o oddychaniu. Czułam, że najgorsze dopiero przede mną.

- Zostaliście sprowadzeni do Akademii nie bez powodu. Wyrocznia wybiera tylko tych uczniów, którzy mają cząstkę niebiańskiej krwi w sobie, a to oznacza, że ktoś z krewnych także jest lub był wybrańcem. Najczęściej są to rodzice, lecz zdarzają się wyjątki. Za moment pojedynczo podejdziecie to kielicha prawdy, aby wyjawić drogę, jaką będziecie kroczyć przez resztę nauki w Akademii. Jako pierwsza będzie Victoria Leto Evans.- po wypowiedzeniu mojego imienia przez Serafina tłum zgromadzonych zaczął namiętnie szeptać między sobą. Jak to możliwe, że jestem wybrana? Całe, moje życie było kłamstwem? Co teraz ze mną będzie? Wzrok uczniów zwrócił się w moją stronę, co wywołało we mnie wewnętrzną panikę. Uspokój się dziewczyno! Skarciłam sama siebie w myślach. Przybrałam najbardziej kamienny wyraz twarzy na jaki było mnie stać i wolnym krokiem ruszyłam w stronę rady. Nie miałam pojęcia co teraz nastąpi. Stanęłam na samym szczycie podestu, po czym jeden z aniołów niespodziewanie rozciął mój nadgarstek ostrzem i przechylił go w stronę kielicha. Krople krwi jedna po drugiej skapnęły do naczynia, które bez chwili zawahania zaczęło świecić na czerwono. Blask był tak duży, że na moment  musiałam przymknąć oczy. 

- Co to oznacza?- niepewnie zadałam pytanie aniołowi Samaelowi. Mężczyzna po chwili namysłu zmarszczył brwi, a jego mina pokazywała zdumienie tym, co przed sekundą zobaczył. Serafin uniósł naczynie wystarczająco wysoko, aby tłum stojący za mną mógł ujrzeć werdykt. Część z nich zaczęła głośno wiwatować i pogwizdywać. Domyślam się, że była to ciemna strona uczniów cieszących się na myśl o zyskaniu kolejnego członka ich społeczności.

- Kielich przemówił Victorio. Od dnia dzisiejszego do końca twojego istnienia będziesz szła drogą demonów. W twoich żyłach nie płynie anielska krew. 

- Serafinie kto z mojej rodziny także był wybrańcem?- wyszeptałam ostatnie słowa w stronę radcy z nadzieją, że uzyskam choćby źdźbło informacji. Mężczyzna spojrzał na mnie pogardliwie po czym wywołał następną osobę. Jak to możliwe, że jestem demonem? Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Dlaczego rodzice milczeli? Pogrążona we własnych myślach zaczęłam przepychać się przez tłum Nowicjuszy, aż  dotarłam do starszych uczniów na tyłach auli. Nie patrząc pod nogi potknęłam się upadając z hukiem na ziemię. 

- Jesteś tu od godziny, a już padasz mi do stóp, ciekawe.- zdezorientowana całą sytuacją dopiero po chwili zauważyłam stojącego przede mną mężczyznę. Zawstydzona podniosłam się na równe nogi udając, że wydarzenie sprzed chwili nie miało miejsca. Na twarzy demona widniał cwaniacki uśmieszek, a z oczu dało się wyczuć pogardę z jaką patrzył na moją osobę. Za kogo on się uważa?! Postawa wysokiego bruneta o kruczoczarnych włosach pokazywała dumę z jaką się obnosił. Formalny strój składający się z czarnej koszuli i dopasowanych spodni w takim samym odcieni dodawał mu klasy, a widniejące na plecach, winne skrzydła dopełniały jego mroczną postać.. Odsłonięte części ciała, wystające spod ubrań pokryte były w całości tatuażami. Zdążyłam zauważyć, że symbolizują starożytność zanim postanowił wyrwać mnie z zamyśleń.

- Długo zamierzasz mnie jeszcze podziwiać?- aroganckie zachowanie mojego rozmówcy wywołało we mnie złość.

- Zostaw mnie w spokoju i przesuń się. Chcę przejść!- odepchnęłam mężczyznę, co mu się chyba nie spodobało, ponieważ w jego czerwonych oczach zawidniał ogień. Agresywnie złapał mnie za ramię unieruchamiając na chwilę.

- Uważaj na słowa Nowicjuszu.- surowy ton z jakim się do mnie odezwał sprawił, że przez całe ciało przeszedł mnie zimny dreszcz. Wyrwałam ramię z uścisku i nie oglądając się za siebie opuściłam ceremonię. Dupek! Mam nadzieję, że posiada zdolność czytania w myślach. Co on sobie wyobraża?! To, że stoi wyżej niż ja, a jego wygląd zapewne powalił na kolana nie jedną niewiastę, nie daje mu prawa tak mnie traktować. Akademia wydaję się na tyle duża, że zdołam unikać go jak ognia.

Przemierzając korytarze szkoły starałam się zapamiętać najmniejszy szczegół. Architektura była tak zniewalająca, że nie mogłam napawać się w całości tym widokiem. Każdy element pasował do następnego tworząc razem coś niesamowitego. Na każdym kroku dało się zauważyć ogrom pracy i staranności włożonej w tworzenie tego dzieła. Jak to możliwe, że przetrwało tyle stuleci w nieskazitelnym stanie? W pewnym momencie oddaliłam się tak bardzo od auli, że hałas dochodzący z niej zmienił się w delikatny szept, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą od natłoku dzisiejszych zdarzeń. Nie wiedziałam gdzie jestem ani dokąd iść. W oddali zauważyłam miniaturowe, drewniane drzwi. Wyglądały niczym przejście dla liliputów. Po co ktoś stworzył tak małe wejście? Ciekawość związana z tym, gdzie prowadzą dała za wygraną. Pewnym krokiem ruszyłam w ich stronę, jednak coś kazało mi przemknąć niezauważalnie. Im bliżej się znajdowałam, tym mocniej wyczuwałam nieznaną mi energię. Jakby coś mnie do nich przyciągało. Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak skoro jestem demonem to nic mi nie grozi. Od tajemniczego przejścia dzieliło mnie kilka kroków, gdy nagle zza pleców usłyszałam donośny głos.

- Co tu robisz? Nie powinnaś być na ceremonii?- ze strachu podskoczyłam czując czyjś oddech na plecach. Odwracając się zauważyłam potężnego mężczyznę w pozłacanej zbroi. Zapewne był to jeden ze strażników.

- Przeprasza zgubiłam się.- marne kłamstwo, ale jestem Nowicjuszem więc to nie powinno być dla niego zaskoczeniem.

- Odprowadzę cię do auli. Ruszaj się!- dlaczego wszyscy są tu nieprzyjemni? Bez słowa ruszyłam za mężczyzną. Nie chciałabym mieć kłopotów pierwszego dnia. Zbliżając do miejsca zgromadzenia dało się wyraźnie usłyszeć rozmowy uczniów, co wskazywało na koniec wydarzenia. Zdążyłam usłyszeć ostatnie słowa wypowiedziane przez Serafina Samaela, który nakazał rozejść się do pokoi. Skąd miałam wiedzieć, który należy do mnie? Część tłumu podeszła do tablicy zawieszonej na przeciw mnie. Od razu zrozumiałam, że są to Nowicjusze, ponieważ żaden z nich nie posiadał skrzydeł. Ruszyłam w ich stronę chcąc sprawdzić co się dzieje. Zdołałam przepchnąć się na przód kolejki i od razu ujrzałam rozpiskę pokoi. W pośpiechu odnalazłam swoje nazwisko, widniał przy nim napis Komnata 400. Zapamiętałam numer i oddaliłam się od grupy, aby nie blokować kolejki. Z zainteresowaniem ruszyłam wzdłuż korytarza prowadzącego do sypialni. Cyfry układały się rosnąco, więc musiałam pokonać masywne schody, aby odnaleźć ten należący do mnie numer. Po długim treningu mięśni ud udało mi się dotrzeć na trzecie piętro. Komnata znajdowała się po lewej stronie tuż przy samym wejściu na taras. Bez dłuższego zastanowienia nacisnęłam klamkę. Drzwi od razu ustąpiły, a moim oczom ukazały się dwa ogromne łoża. Oba były zakryte kurtynami, aby dać trochę prywatności. 

- Miło będzie mieć współlokatorkę tej samej krwi. - odskoczyłam jak poparzona usłyszawszy kobiecy głos z drugiego końca pokoju. Dziewczyna, do której należał ruszyła żwawym krokiem w moją stronę. Długie, brązowe włosy okalały ją z każdej strony niczym szal. Ubrana była w długi, skórzany kombinezon, który uwydatniał jej kształtny biust.

- Nazywam się Eve.- wyciągnęła rękę na znak powitania. 

- Jestem Victoria, ale zwracaj się do mnie Vicky. Nie przepadam za pełnym imieniem, brzmi zbyt formalnie.- diablica uścisnęła mi dłoń, lecz po chwili objęła mnie mocno ramionami.

- Nie wiedziałam, że demony są uczuciowe.- rzuciłam żartobliwie

- Nie są, lecz ostatnio mieszkałam z aniołem i uwierz mi nie skończyło się to dla nas dobrze, jeżeli wiesz co mam na myśli.- mrugnęła do mnie kpiąco pozostawiając mnie pogrążoną w domysłach.

 - Zbieraj się za chwilę mamy zajęcia z Aniołem Uzjelem. Nie spóźnij się, bardzo tego nie lubi. Widzimy się w sali.- rzuciła na odchodne nie dając mi nic powiedzieć. Nie miałam ani chwili, by móc sobie wszystko przeanalizować i poukładać. W tym miejscu czas nie jest dla mnie łaskawy.










Komentarze

  1. Genialny rozdział
    kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY :D (to ja) ( haha) :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrrr czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Spodobała mi się fabuła, serio fajny pomysł :) dużo się dzieje i w ogóle super. A jak bym miała coś doradzić to staraj się bardziej opisywać sytuacje, uczucia, miejsca.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cuuudowy <33
    a gdzie Lou. weszło ich piątka. A przedstawiła im tylko 4. ;(
    Ale dobra :D
    lece dalej ;*
    Buziaki ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. No no ;D
    still-the-one-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 19

Rozdział 7 "Poranek"